Kronika wydarzeń przy Buskim zdrojowisku na podstawie „Gazety
Kieleckiej” w latach 1870-1918.
Sezon 1880 roku:
W
Busku panuje zaraźliwe powietrze na… pojedynki. Hydra krwiożercza już
niejednokrotnie opanowywała tamtejszych pacjentów ale – lecz i zdrowych.
Widocznie to już z powietrza! Przyczyną wszystkich tych waśni są słowne przemówienia
czyli uchybienia honorowe.
W ubiegłym miesiącu wyzywano na pojedynek zarządzającego zakładem za ubliżenie. Sekundanci ułożyli warunki, że ranny po przyjściu do zdrowia ma prawo zabić przeciwnika. Zapasy iście amerykańskie! Szczęściem że podobno zaniechano ich przeprowadzenia w czynie. W zeszłym znów tygodniu wynikła nowa kłótnia pomiędzy młodymi ludźmi, która przyprowadziła do krwawego starcia. Pojedynek miał się odbyć w Galicji, gdzie jeden z napastników raniony. Odwieziony został do szpitala. Sekundantów podobno władze austriackie zatrzymały.
W ubiegłym miesiącu wyzywano na pojedynek zarządzającego zakładem za ubliżenie. Sekundanci ułożyli warunki, że ranny po przyjściu do zdrowia ma prawo zabić przeciwnika. Zapasy iście amerykańskie! Szczęściem że podobno zaniechano ich przeprowadzenia w czynie. W zeszłym znów tygodniu wynikła nowa kłótnia pomiędzy młodymi ludźmi, która przyprowadziła do krwawego starcia. Pojedynek miał się odbyć w Galicji, gdzie jeden z napastników raniony. Odwieziony został do szpitala. Sekundantów podobno władze austriackie zatrzymały.
Sezon 1885 roku: O wypadku okradzenia przybyłej osoby na kurację do
Buska, obszerniej opowiada „Kurier Poranny”. Kradzież tę spełniono u pewniej
pani. Skradziono z mieszkania
w nocy 300 srebrnych rubli, w papierach wartościowych i zegarek. Kradzież była dokonana
w oryginalnych warunkach. Kurująca się pani zawsze ostrożna, nosiła zwykle woreczek
w bezpiecznym schowaniu…w pończoszce pod kolanem. Traf zarządził że tego właśnie dnia, gdy kradzież została spełnioną, zostawiła przez zapomnienie woreczek na stole. W nocy gdy jeszcze nie zasnęła, miała jakieś dziwne widzenie. Zdawało się jej, że jakaś niewiasta w bieli chodzi ze świecą po pokoju. Zasypiając pani przelękła się bardzo i odwróciwszy twarz do ściany, przeczekała aż widmo ściągnęło ze stołu pieniądze, zegarek i inne przedmioty większej wartości. Narobiono z rana ogromnego hałasu, jak to zwykle w takich razach bywa, ale mimo energicznych poszukiwań i rewizji kąpielowych gości mieszkających w sąsiedztwie, nic nie znaleziono, co było zresztą do przewidzenia. Pierwszy to wypadek kradzieży w Busku od lat niepamiętnych, jak utrzymują mieszkańcy. Przypuszczają, że chyba z Warszawy przyjechał jakiś rzezimieszek na praktykę. Rzeczywiście, że trzeba temu wierzyć, iż w Busku nie bywali jeszcze złodzieje, gdyż mieszkania bez okiennic i zamków, zamykane na kłódeczki, najlepszą dają rękojmię, że ostrożność pod tym względem, nie była tu konieczną.
w nocy 300 srebrnych rubli, w papierach wartościowych i zegarek. Kradzież była dokonana
w oryginalnych warunkach. Kurująca się pani zawsze ostrożna, nosiła zwykle woreczek
w bezpiecznym schowaniu…w pończoszce pod kolanem. Traf zarządził że tego właśnie dnia, gdy kradzież została spełnioną, zostawiła przez zapomnienie woreczek na stole. W nocy gdy jeszcze nie zasnęła, miała jakieś dziwne widzenie. Zdawało się jej, że jakaś niewiasta w bieli chodzi ze świecą po pokoju. Zasypiając pani przelękła się bardzo i odwróciwszy twarz do ściany, przeczekała aż widmo ściągnęło ze stołu pieniądze, zegarek i inne przedmioty większej wartości. Narobiono z rana ogromnego hałasu, jak to zwykle w takich razach bywa, ale mimo energicznych poszukiwań i rewizji kąpielowych gości mieszkających w sąsiedztwie, nic nie znaleziono, co było zresztą do przewidzenia. Pierwszy to wypadek kradzieży w Busku od lat niepamiętnych, jak utrzymują mieszkańcy. Przypuszczają, że chyba z Warszawy przyjechał jakiś rzezimieszek na praktykę. Rzeczywiście, że trzeba temu wierzyć, iż w Busku nie bywali jeszcze złodzieje, gdyż mieszkania bez okiennic i zamków, zamykane na kłódeczki, najlepszą dają rękojmię, że ostrożność pod tym względem, nie była tu konieczną.
Sezon 1886 roku:
W Busku w miesiącu czerwcu, spełnioną została kradzież i do
tego niezwykła kradzież bo złotych kosztowności i brylantów. Jeżeli odebrane od
złodzieja kamienie, po ocenieniu ich przez jubilera, okażą się istotnie
brylantami, to wartość ich przyniesie z pewnością sumę 50000 srebrnych rubli. Właścicielem
kosztowności jest p. M. C. z pod Konina, któremu, z pudełka wykradł służący
miejscowy ze wsi Chomentówka, Józef S. poszkodowany, po kilku dopiero
tygodniach spostrzegł brak brylantów i niezwłocznie odniósł się pisemnie do p.
M., właściciela nieruchomości w której zamieszkiwał w Busku, aby ten zarządził
poszukiwania. Jakoż p. M., zaraz wpadł na trop złodzieja, służący bowiem jego,
pokazywał kilku ludziom złoty zegarek z łańcuchem, nabyty jakoby od p. M. C. za
80 srebrnych rubli.
Sezon 1888 roku:
Ogłoszenie:
Ze względu na ponawiające się od kilku lat nieporozumienia,
wynikające z niegrzecznego zachowania się niektórych gości przybywających do
Buska i Solca, a także dorożkarzy zajeżdżających przed stajnię dworską na
popas, wstęp do parku i na dziedziniec dworu w Winiarach, bez zezwolenia administratora jest wzbroniony.
Maryjan Kubecki.
Sezon 1894 roku:
W Busku wydarzył się przykry wypadek w strzelnicy. Jeden z
przechodzącej gromadki pracujących w ogrodzie zakładowym, korzystając z
chwilowego oddalenia się dozorcy strzelnicy, pochwycił ze stołu pistolet i sądząc
że nie nabity, wymierzył do odległej o parę kroków dziewczyny, strzał się
rozległ ofiara nie.
Sezon 1894 roku:
Następujące humorystyczne kawałki otrzymujemy z Buska.
Wypadek który na własne oczy widziałem. Kąpiącemu się rabinowi w Busku wypadło
przechodzić do łazienki między dwoma łazienniczkami, które ustąpić nie chciały.
Godzina kąpielowa uchodziła, prośby, groźby, obietnice aby chociaż jedna z
zajmowanego miejsca ustąpiła nie pomagały, a rozśmieszały tylko wesołe dziewczęta.
Widząc to towarzysz rabina chwyta go w pół i z tryumfem do łazienki zanosi.
Wiadomo, że prawowiernemu izraelicie między dwoma kobietami przejść nie wolno,
a cóż dopiero uczonemu rabinowi ? Być przeniesionym to co innego.
Sezon 1903 roku:
Śmierć w wannie. W zakładzie w Busku wydarzył się smutny
wypadek utonięcia kuracjuszki
w wannie. Była to dotknięta paraliżem mieszkanka Łodzi 40 letnia Antonina Kozłowska, przybyła na kurację do Buska z dwoma córkami, które zwykle czuwały przy matce w czasie kąpieli, w dniu zaś wypadku Kozłowska,, gdy córki jej jeszcze spały, udała się sama do kąpieli i obsunąwszy się w wannie zadusiła się w wodzie. Gdy po upływie pół godziny łaziennik wszedł do pokoiku kąpielowego, znalazł tylko martwe zwłoki.
w wannie. Była to dotknięta paraliżem mieszkanka Łodzi 40 letnia Antonina Kozłowska, przybyła na kurację do Buska z dwoma córkami, które zwykle czuwały przy matce w czasie kąpieli, w dniu zaś wypadku Kozłowska,, gdy córki jej jeszcze spały, udała się sama do kąpieli i obsunąwszy się w wannie zadusiła się w wodzie. Gdy po upływie pół godziny łaziennik wszedł do pokoiku kąpielowego, znalazł tylko martwe zwłoki.
Sezon 1909 roku:
Z Buska donoszą nam, że
dzieci i wyrostki obrzucają kamieniami samochody kursujące z Kielc między
Chmielnikiem a Buskiem, tłukąc szyby i narażając podróżnych na możliwe
kalectwo. Byłoby do życzenia, ażeby zarząd gmin ukrócił samowolę dzieci i
wyrostków za pomocą surowego zakazu.